Mój wybór tegorocznej najlepszej aktorki pierwszoplanowej jest prosty i jednoznaczny: Brie Larson.
Pozostałe nominowane w tej kategorii panie :
.
Zagrały jak zwykle dobrze, ale właśnie „jak zwykle” – tj. nie wyróżniłabym tych ról na tle poprzednich w ich wykonaniu… Tyle rozterek, niepokojów, a tak niewielkie ich odbicie na twarzach aktorek…
Na przykład Ellis – irlandzka imigrantka osiedlająca się na Brooklynie w zetknięciu z nowym otoczeniem, obyczajowością, a jednocześnie przywiązana do dawnej ojczyzny, często wydaje się nieporuszona. Być może ta chwilami nieodgadniona twarz miała być częścią kreacji aktorskiej Saoirse Ronan, ale mi wydała się niespójna i zdecydowanie nie warta uhonorowania Oscarem. Sama historia też mnie nie porwała – podejrzewam, że wydarzyło się takich wiele. Co gorsza, wyborami bohaterki bardziej zdawał się kierować przypadek i naciski otoczenia niż własne, przemyślane decyzje, albo chociaż podążanie za impulsami. Będę niepocieszona, jeśli ten film zwycięży w którejś z trzech kluczowych kategorii, w których jest nominowany…