DRAMATWARTO OBEJRZEĆOstatnie dzieło Marcina Wrony klasyfikowane jest jako thriller lub horror, ale to jednak dramat, tak jak w przypadku poprzednich jego filmów pełnometrażowych. Ta tematyka jest jedynie pretekstem do rozliczeń z przeszłością. Opowiada historię Anglika, osiedlającego się w Polsce, by poślubić ukochaną i zamieszkać w domu jej dziadka. Podczas przekształcania rudery w luksusową posiadłość natrafia na ślady po jej dawnych mieszkańcach – Żydach. Temat zaognia się w czasie wesela.
W tradycji judaistycznej „Demon” jest nazywany dybukiem – duchem zmarłego, który przywiera do osoby żywej, żeby załatwić niezakończone sprawy. W wywiadzie dla Dziennika Polskiego reżyser tłumaczy, że zmiana nazwy w tytule miała podkreślać obcość i brak możliwości komunikacji. Co gorsza ta rozmowa została zatytułowana jego cytatem: „Na planie Demona dotarłem niemal do granic samobójstwa”, a w niespełna rok później ten utalentowany twórca powiesił się w pokoju hotelowym po pokazie filmu na festiwalu w Gdyni. Nikt nie wie dlaczego. Szok. Smutek…

SKOJARZENIEpokłosieDwóch braci staje oko w oko z „Pokłosiem” wojennych stosunków polsko – żydowskich w swojej wsi. Kontrowersyjnie i rewelacyjnie.

 

weseleHuczne „Wesele” córki małomiasteczkowego prominenta ukazuje brudne oblicza i sprawki uczestników, kiedy alkohol utrudnia im utrzymanie codziennych masek.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Website