Legenda o królu Arturze została już dość mocno wyeksploatowana przez kino, więc Guy Ritchie sięgnął po… Legendę miecza króla Artura. Cóż za zaskoczenie! Serio! Reżyser Przekrętu powraca w wielkim stylu, po mniej udanych (moim zdaniem) produkcjach ostatnich lat. Historia tyle razy już ekranizowana w jego wydaniu trzymała mnie na skraju fotela przez kilka pierwszych minut, a później również wcale nie było nudno.
Wersja z 2004r. ze świeżym, mniej mistycznym podejściem do tematu, gdzie Artur Castus jest dowódcą resztek wycofującej się z Brytanii przed Sasami armii Imperium Rzymskiego.